Dzień 7

„ZAGINIONA – DZIEŃ PO DNIU…”

To była najbardziej nerwowa i nieprzespana noc w moim życiu, okazało się, że Kazik również budził się nerwowo co pół godziny i nasłuchiwał czy nie dzwoni telefon. Rano wszystko robiliśmy w pośpiechu żeby być gotowym jak zadzwonią, musimy szybko dojechać na wskazane miejsce. Nie znamy zbyt dobrze Trójmiasta i okolic, dojdą do tego jeszcze większe nerwy. Kazik prosi mnie o spokój, faktycznie sama się nakręcam. Spokojnie…oddycham, łapię powietrze, staram się myśleć o czymś pozytywnym, ale za chwile wszystkie złe myśli wracają.

Minęło już sporo czasu na tym bezczynnym czekaniu, nie możemy nikomu nic powiedzieć, poradzić się, na szczęście jesteśmy razem, jest o wiele łatwiej. Wydawało mi się, że przed chwilą jedliśmy śniadanie, a mąż wspomniał o jakimś obiedzie, co bym chciała zjeść, czy mam ochotę na coś szczególnego. Powiedziałam, że możemy wyjść do pobliskiej restauracji w parku, tam jest tanio i smacznie. Gotowanie nie ma sensu, w każdej chwili mogą zadzwonić i będzie trzeba szybko pojechać.

Zamówiliśmy na szybko uwielbianą przez Kazika pomidorówkę, a na drugie danie moją ulubioną smażoną flądrę z frytkami i surówką. To mój pierwszy tak solidny i pyszny obiad od przyjazdu do Gdańska i na chwilkę udało się nam zapomnieć, oczywiście w małym stopniu o wszystkich kłopotach. Praktycznie zamieniliśmy może ze trzy zdania, każde z nas myślami było daleko, gdzieś przy Hani, ja w ciszy modliłam się i błagałam o szczęśliwe zakończenie.

             Dlaczego nie dzwonią, czy coś się stało, a może to był kolejny fałszywy alarm i próba wymuszenia okupu, może jakiś głupi żart czy wygłup…Trudno musimy jeszcze poczekać, jeżeli nie zadzwonią do 17-stej pojedziemy na policję i o wszystkim powiemy. Niech sprawdzą numer telefonu z którego dzwonili, może dotrą do nich w jakiś sposób.

Kazik proponuje wyjazd do banku i na wszelki wypadek przygotowanie gotówki. No tak ale ile, jakiej kwoty zażądają, czy będziemy takimi pieniędzmi dysponowali, a może nie chodzi tylko o pieniądze…wymyślamy sto tysięcy rozwiązań…tylko po co to wszystko? Jeszcze nic nie wiemy, może nawet nie zadzwonią, my się nakręcamy i tracimy nerwy. Trudno, minęła 17-ta, jedziemy na komisariat, sprawdzimy czy przydzielili nowego człowieka do naszej sprawy i o wszystkim powiemy.

              Przy wejściu dzwoni telefon, jakiś dziwny numer jakby z zagranicy, odbieram i słyszę znany głos porywacza, dzwonił wczoraj ale z innego numeru : „Pani Małgorzato, a nasze ustalenia, miało być bez policji…i co zrywamy umowę?” – o kurcze, oni nas obserwują, mąż rozejrzał się wokół siebie, niczego nie zauważyliśmy – ” nie bądźcie dziećmi, widzimy Was ale Wy nas nie zobaczycie, wracajcie do auta, podam Wam gdzie się spotkamy” – „już wracamy, przepraszam, nie wiedzieliśmy czy Pan zadzwoni, czy to nie był fałszywy telefon, przepraszam już jesteśmy w samochodzie jak Pan widzi, proszę o informację co dalej robić?”.

             – ” Przede wszystkim Pani miała być sama, to jak widzę jest mąż – może i lepiej, będzie musiał załatwić pieniądze, dokładnie pół miliona euro, macie czas do jutra, do południa – wiem, że macie taką kasę, jeżeli nie zapłacicie nie zobaczycie już córki” – ” przepraszam, nie mamy tyle gotówki, mąż policzył i wyszło ok. 200 000 euro, nie mamy gdzie pożyczyć w tak krótkim czasie tylu pieniędzy” – ” to już Wasz problem, jutro do 12.00, zadzwonię i lepiej żeby kasa się znalazła” – ” a co z Hanią, miałam ją usłyszeć, przecież nie wiem czy żyje, czy jest z Panem…” – ” chce się Pani ze mną licytować!!!  Jutro zadzwonię i porozmawiacie, koniec rozmowy, zamiast tracić czas zbierajcie kasę!”.

            Pojechaliśmy do banku, ze wszystkich konta uzbieraliśmy jak mąż obliczał wcześniej 200 000 euro, bank zaproponował pożyczkę pod zastaw gospodarstwa i maszyn na kolejne 200 000 euro, brakuje dalej 100 tysięcy, dwa auta za 30 tysięcy i co dalej?

Rodzina, znajomi, wszyscy wiedzą o porwaniu, jednak ktoś może się wygadać i policja wszystko zepsuje. Zbieramy po rodzinie, udało się pożyczyć ponad 40 tysięcy, jeszcze 30 i się uda…Do Gdańska wróciliśmy z objazdu po rodzinie w środku nocy i co teraz, gdzie pożyczyć brakującą kwotę? Zostają kredyty na wysoki procent, nie mamy wyjścia musimy zaryzykować, rano załatwimy resztę kasy i nasza kochana córeczka wróci do domu!

Będzie czas na zastanowienie się nad przyszłością jak będzie z nami cała i zdrowa!  Już bez kolacji, padnięci kładziemy się spać i szybko zasypiamy.

cdn…