„ZAGINIONA – DZIEŃ PO DNIU…”
To był straszny, wyczerpujący fizycznie i psychicznie dzień o którym chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć. Na co liczyli ci ludzie? Na nasza naiwność? rozpacz – która odbiera zdrowy rozsadek? czy może szczęście, że im się uda ? Nie wiem, nie mam pojęcia i nie chce już więcej takich przeżyć. Straciliśmy czas, straciliśmy trochę zapału i nadziei…teraz jest ok. kawa i bliskość kochającej osoby czyni cuda – doszliśmy do siebie i ruszamy na poszukiwania.
Dzwonił kapitan Dreszter, niestety niczego nowego się nie dowiedzieliśmy, nie mają żadnego nowego tropu. Musimy spróbować czego innego, szukam w internecie kontaktu do jasnowidza z Człuchowa. Kiedyś widziałam go w telewizji, pisali o nim również w gazetach, może mu się uda. Postaram się z nim spotkać, mąż nie chce brać w tym udziału, zawsze podchodzi sceptycznie do takich pomysłów. Trudno, załatwię to sama. Kazik w tym czasie pojechał do banku.
Przekonaliśmy się, że wszędzie można spotkać porządnych ludzi! Właśnie tak się stało w banku, dyrektor placówki zachował się wspaniale. Słyszał o naszej sprawie, o zaginięciu Hani, o naszych problemach materialnych i postanowił anulować wszystkie zastawy i pożyczki! Kazik wpłacił pieniądze, a on wszystko anulował, nie ponieśliśmy żadnych kosztów. Jedyny warunek to, że nie możemy nikomu o tym powiedzieć ponieważ dyrektor złamał wiele wewnętrznych zasad i procedur. Gdyby ktoś z centrali, z jego przełożonych się o tym dowiedział stracił by pracę i nie znalazłby zatrudnienia w żadnym innym banku. Powiedział, że czasami trzeba zaryzykować i bezinteresownie pomóc ludziom będącym w tak beznadziejnej sytuacji ja my…Ten dzień przywrócił nam wiarę w ludzi i dał kolejnego kopa do działania!
Po informacjach z banku z wielkim optymizmem wyruszyłam na umówione już spotkanie w Człuchowie. Jasnowidz, przyjął mnie herbatą z cytryna i miodem, mówiąc przy tym, że mnie wzmocni, a sił będę potrzebowała jeszcze bardzo dużo…Powiedział żebym się nie bała, to jeszcze nie była przepowiednia czy wizja tylko taka ludzka obserwacja. Widział już wiele takich spraw i wie, że potrafią kompletnie wyjałowić i wyczerpać organizm. Zgodnie z ustaleniami telefonicznymi przekazałam ostatnie zdjęcia Hani i jej rzeczy osobiste. Jasnowidz dość długo wpatrywał się w te przedmioty, brał do reki na zmianę zdjęcia, ubrania i pozostałe przedmioty które mu przekazałam. Po dłuższej chwili, położył wszystko na biurku, popatrzył mi w oczy, złapał za rękę…w tym momencie moje serce osiągnęło chyba maksymalne obroty. „Pani Małgorzato, mam pewne przeczucia, ale niestety nic pewnego, widzę Pani córkę na lotnisku, wsiadająca do samoloty, nie wiem dokąd leci…najważniejsze, że czuję ją jako żywa osobę, a to bardzo ważne. Pani Małgorzato, proszę pamiętać, że to są tylko moje przypuszczenia. Myślę, że powinniśmy pojechać na lotnisko do Gdańska – może tam na miejscu coś mnie olśni. Do Gdańska, takie mam przeczucie, zobaczymy na miejscu czy coś się potwierdzi, może Pani tam mnie zabrać?” – „Oczywiście, wszędzie gdzie tylko Pan zechce, jestem do Pana dyspozycji”.
Wróciliśmy do Gdańska, na lotnisku jasnowidz spędził ponad 2 godziny i stwierdził, że ma 99% pewności, Hania stąd gdzieś odleciała, nie była związana, wsiadała o własnych siłach, oczywiście mogła być jakoś zmuszona czy szantażowana…Powiedział, że na wszelki wypadek zabierze ze sobą jedno zdjęcie i koszulkę Hani, czasami po kilku dniach coś się pojawia, coś wraca i się wyjaśnia w zupełnie innym kierunku. Zgodziłam się i zapewniłam, że jeżeli będzie czegoś potrzebował przyjadę nawet w środku nocy. Pojechaliśmy do Człuchowa, jasnowidz pożegnał się i zapewnił, że postara się mi pomóc, poinformuje mnie jeżeli coś ustali.
W Gdańsku Kazik już na mnie czekał z kolacją, wcześniej długo rozmawiał z Panią Wiktorią. Powiedział, że ta rozmowa bardzo go wzmocniła, gospodyni opowiedziała mu o czasach wojny i wczesnego komunizmu. Powiedział, że jak ludzie się kochają i wzajemnie sobie pomagają, wspierają się, to można przetrwać wszystkie kłopoty, rozwiązać wszystkie problemy. Jeszcze raz opowiedział mi o banku, o dyrektorze za którego od teraz będziemy się zawsze modlić. Kazik powiedział, że w ramach podziękowania raz w tygodniu będzie zawoził dyrektorowi banku cały zestaw warzyw i owoców z naszego gospodarstwa! Jeżeli Kazik tak powiedział to znaczy, że tak będzie robił, wie gdzie dyrektor mieszka kiedyś coś wspólnie załatwiali w jego rodzinnej Ostródzie. Ja opowiedziałam o jasnowidzu…co niestety uśpiło mojego zmęczonego męża. Jutro, razem z kapitanem jesteśmy umówieniu na lotnisku w Gdańsku, zgodnie ze wskazówkami jasnowidza sprawdzimy nagrania monitoringu lotniska. Znowu odżyły nadzieje, że coś się wyjaśni, może znajdziemy jakiś trop, najważniejsze żeby zobaczyć Hanię jak cała i zdrowa wsiada do samoloty, zobaczymy kierunek podróży i ruszymy jej śladem…