ZAPRO GDAŃSK po latach – ponownie zagrają?

Sobota, jeszcze kilka lat temu to był czas przygotowań do meczu? ( pytamy byłego trenera zespołu „ZAPRO” Gdańsk – Zbigniewa Brauna )

– Tak, oczywiście przygotowania do meczu, turnieju, obozu, sparingu, treningu itp. To było prawie 10 lat temu, jeszcze nie było tak łatwo o boisko jak teraz, nie było dotacji, stowarzyszenia dopiero raczkowały więc wszystko było na głowach rodziców chłopaków z zespołu. Dzięki pomocy, za którą im jeszcze raz bardzo dziękuję, nasza ekipa osiągnęła więcej niż się spodziewaliśmy. Spróbuję mniej więcej opowiedzieć jak to było.

Nasze boisko na Ujeścisku koło kościoła Św.Ojca Pio ( teraz stoją na nim piękne, nowe bloki ) odziedziczyliśmy po  seniorach „ZAPRO”, niestety seniorzy się rozpadli i został tylko nasz zespół juniorów młodszych. Nie mieliśmy środków na opłacenie opiekuna do boiska więc trzeba było się organizować i dbać o płytę we własnym zakresie. Na szczęście było kilku rodziców na których zawsze mogliśmy liczyć,kosiliśmy trawę, wałowaliśmy ( naszymi prywatnymi autami ciągnęliśmy ciężki wał ), malowaliśmy linie, przed meczami musieliśmy jeszcze wyzbierać szkło z trawy, bo kilku tubylców właśnie przy boisku zrobiło sobie miejsce imprez. Większość wyjazdów również załatwialiśmy autami rodziców i znajomych, były wprawdzie  małe składki miesięczne, jednak nie wystarczały…każdy mecz to wydatek na sędziego, wodę, jakieś drobne art. higieniczne. Na szczęście miałem kilka zaprzyjaźnionych firm które fundowały nam w większej części sprzęt sportowy, byliśmy jednym z lepiej ubranych zespołów w tamtym czasie. Starałem się żeby zawodnicy dopłacali jakieś minimalne kwoty do każdego zakupu ponieważ płacąc bardziej dba się o taki sprzęt.

Początki były bardzo trudne, przegrywaliśmy większość meczów i to wysoko, jeździliśmy na turnieje halowe o które musiałem bardzo się starać i polegać na znajomościach kolegów trenerów, byłych piłkarzy z którymi grałem w różnych klubach. Pamiętam nasz pierwszy turniej o ” Złote Lwy” organizowany przez Lechię gdzie nas przyjęli z wielką łaską, a mi bardzo zależało żeby pokazać chłopakom jakie to przeżycie – nie zajęliśmy ostatniego miejsca i to już był sukces! Więcej już nie prosiłem o nasz udział ponieważ dostaliśmy zaproszenie na „CISOWA CUP”, bo wypadł jakiś klasowy zespół, a my byliśmy zapchaj dziurą. Tak było na pierwszym turnieju, bo już za trzecim razem wygraliśmy ten turniej, a ekipy które widziały naszą metamorfozę pewnie do dnia dzisiejszego są w szoku…! Tak, my mały, jedno zespołowy, dzielnicowy, klub sportowy! W ciągu 2-3 lat nasz zespół był już zapraszany na większość turniejów, graliśmy po 5-6 w każdej przerwie zimowej, jeździliśmy na obozy sportowe w góry, nad morze czy nad jeziora. Braliśmy udział w ogólnopolskich turniejach w Rewalu, Głuchołazach czy kilkakrotnie „SALOS CUP” Szczecinie oraz w trzech międzynarodowych : w Berlinie, w Czechach oraz  w Wolfsbergu w Austrii. Oczywiście graliśmy również w rozgrywkach ligowych, jednak nie udało nam się nigdy wygrać ligi, byliśmy mocnym, solidnym zespołem w „czubie” tabeli.

Każdy trener, każdy zawodnik, każdy angażujący się w pomoc rodzic chciałby wygrywać, osiągać sukcesy, ale dla mnie osobiście najważniejszym przesłaniem,celem  „ZAPRO” było koleżeństwo, przyjaźń, walka na boisku i wspólne wyjazdy. Zwiedziliśmy Polskę i kawałek Europy, większość wyjazdów była po minimalnych kosztach. Za obozy chłopacy dopłacali po ok. 300-350zł, a za to samo miejsce, w tych samych warunkach inne zespoły płaciły 600-700zł – na szczęście pomagały nam zaprzyjaźnione firmy : przede wszystkim „BROKER” Pana Mariusza Szwarca, „ARGO CARD”, PT „Pomorze”, „ENERGA” SA  oraz Radio PLUS.

To były wspaniałe, niezapomniane lata – udało nam się stworzyć super, zgraną ekipę fajnych chłopaków. Pyta Pan czy nie było mi szkoda czasu ( pieniędzy z tego nie było praktycznie żadnych )? Nie, nie było mi szkoda czasu ani pieniędzy, również moja żona nie mogła mi niczego zarzucić ponieważ wśród tych chłopaków był  mój syn który był moim „alibi” na treningi i wszelkie sprawy organizacyjne. Zresztą żona bardzo nam kibicował i również pomagała, szczególnie na wyjazdach, obozach, turniejach – która żona zgodziłaby się wyjechać i mieć na takich „wakacjach” mnóstwo obowiązków. Dzięki takiemu zrozumieniu łatwiej jest pogodzić obowiązki rodzinne i pasją, hobby czy jakkolwiek to nazwać…

Na treningach i obozach była ciężka praca, ale również przyjemności, wycieczki, gry i zabawy. Przez te kilka lat nie było jakiegoś bardzo słabego momentu wychowawczego, największą satysfakcją jest dla mnie spotykać chłopaków gdzieś w mieście, galerii handlowej czy na meczach i słyszeć : „Dzień dobry trenerze” zamiast odwracania głowy i udawania, że się nie widzi – to ważne, może nie jest to „miłość” ale jednak szacunek i jakaś forma satysfakcji dla mnie oczywiście!

Na potwierdzenie, że nasz zespół był bardzo dobrze „wychowany”, miał szacunek do przeciwników, sędziów, rodzice nie wyzywali z trybun i że to była po prosu ekipa porządnych ludzi były 3 czy 4 nagrody „FAIR PLAY” zdobyte w Berlinie, Austrii, Szczecinie i chyba jeszcze w Gdyni.

Chciałbym również wspomnieć chłopaków z „Osiczanki” Osice którzy również jeździli z nami na obozy i turnieje,  w tamtym czasie ich klub jeszcze nie był tak dobrze zorganizowany jak jest teraz. Zostali dobrze przyjęci i szybko wtopili się w nasz zespół. Pozdrawiam !

Ostatnio, mój syn wspominał, że w rozmowach z kolegami z „ZAPRO” były pomysły na zorganizowanie meczu, oczywiście już zapaliła mi się lampka i wymyśliłem zgłoszenie naszej ekipy do Pucharu Polski ( mogą zagrać nawet nie zrzeszone  zespoły ). Moim marzeniem było zagrać z tymi chłopakami w jednym zespole seniorów ( kończąc wiek juniora straciliśmy boisko, a miasto oferowało nam teren na którym moglibyśmy zbudować nowe od podstaw co było nierealne i niestety zakończyło naszą wspólną przygodę ). Może teraz to się uda, zobaczymy jak zareagują na ten artykuł, może wrócą dobre wspomnienia i ZAPROWCY podejmą wyzwanie…

Pytał Pan jak zdobywałem sprzęt dla naszego zespołu, przecież to nie była Lechia, Arka czy nawet Gedania? To bardzo proste wcześniej ze sponsorami umawiałem się, że jeżeli wygrają jakiś konkretny mecz z silną drużyną lub w turnieju coś zdobędą to coś dostaniemy ( nigdy tego nie mówiłem chłopakom żeby nie wywierać na nich dodatkowej presji ) – teraz np. mogę się z Panem założyć, że jeżeli chłopaki potwierdzą wolę gry w Pucharze Polski to Wasz portal www.StudentTrojmoiasto.pl zakupi nam sprzęt sportowy ( koszulki, spodenki i getry ) i zagramy z Waszym logo?  Wyzwanie może być takie : zespół zorganizuje się i poleci znajomym Wasz, przecież jeszcze nowy portal i np. do 31 marca 2017, dzięki tej akcji będziecie mieli 2000 polubień Waszego FANPAGEA !?

Student Trójmiasto : Ok. Przyjmujemy zakład! Czyli czekamy na potwierdzenie czy gracie i liczymy do 2000-cy!

– Tak! Czekam na info od chłopaków – myślę, że podejmą wyzwanie! Dziękuję. Zbyszek Braun

Poleca : Pozytywny Portal Student Trójmiasto!

« z 3 »