Dzień 21

„ZAGINIONA – DZIEŃ PO DNIU…”

Nagle budzi mnie przewodnik i karze się ubierać do wyjścia. Wydaje mi się, że jest środek nocy, przez chwilę nie wiedziałam gdzie jestem i co się ze mną dzieje. Jedna z kobiet podaje mi gorącą , mocną herbatę z miętą, bardzo posłodzoną czyli tradycyjną arabską.

Po wypiciu, herbata postawiła mnie na nogi. Daje znać przewodnikowi, że możemy ruszać. Kolejna godzina drogi, a jest dalej ciemno.

Robimy przystanek. Przewodnik dziwnie się zachowuje, robi się strasznie nerwowy. Mówi coś o zapłacie, a przecież Józek powiedział, że wszystko jest opłacone…

Ten straszny Arab, chce pieniędzy, daję mu 100 dolarów…on rzuca je na ziemie i uderza mnie dwa razy w twarz – tak dostałam, że zobaczyłam gwiazdy. Po chwili przyjeżdżają jacyś kolejni Arabowie i strasznie się kłócą z moim przewodnikiem.

Wreszcie dają mu pieniądze, on szybko się oddala, a ja nie wiem co się dzieje, krzyczę żeby mi wyjaśnił co jest grane, próbuję za nim biec, ale jeden z tych obcych ludzi łapie mnie mocno za szyję i powala na ziemię. Kładzie się na mnie i z pomocą pozostałych…gwałci.

Potem robią to dwaj kolejni…udaje mi się wreszcie wyrwać i wyciągnąć pistolet jednemu z nich. Pierwszy raz miałam broń w ręku, ale w tym amoku, złości, wstydzie po tym co się stało udaje mi się strzelić do najbliższego, potem do drugiego – trzeci który próbuje mi wyrwać pistolet również dostaje.

Miałam jakieś nadprzyrodzone siły, pokonałam trzech dużych chłopów. Widząc ich zakrwawionych, leżących bezwładnie na ziemi uświadomiłam sobie co się stało. Nie czuje satysfakcji, że zostali ukarani za tą obrzydliwą zbrodnię. Czuję nie wiem dlaczego swoją winę i wstyd, czuję złość i zdradę.

Wydaje mi się, że Józek to zaplanował i mnie po prostu sprzedał. Może myślał, że nikt nigdy się o tym nie dowie. Może umówili się, że zostanę już tutaj na zawsze żywa lub martwa nigdy nie opuszczę tej strasznej ziemi…

Co ja mam teraz zrobić, po tym wszystkim co się stało, jestem zbyt naiwna, za bardzo ufam ludziom. Z drugiej strony robię to wszystko dla mojej córki, chcę ją odnaleźć i przywieźć do Polski.

Teraz nawet nie wiem czy ona jest w Jordanii, czy to była od samego początku ukartowana intryga Józka. Może chciał mnie zwabić do Jordanii i sprzedaż tym zwyrodnialcom.

Minęły dwie może trzy godziny, cały czas siedzę w tym samym miejscu. Bardzo mnie wszystko boli, to było bardzo brutalne co zrobili, nawet zwierzęce. Mam pełno krwi na całym ciele, mojej i ich po strzałach. Czuje się fatalnie, zwłaszcza psychicznie, to co przeżyłam zostanie w mojej psychice na zawsze.

Chciałabym ich jeszcze raz zabić gdyby to było możliwe, biorę broń do ręki i strzelam do każdego raz jeszcze. Tym razem celuje w ich przyrodzenie, tak na wszelki wypadek gdyby żyli już nie skrzywdzą żadnej kobiety, a dla tych którzy ich tutaj odnajdą te strzały będą sygnałem co może ich spotkać za gwałt.

Po chwili uświadomiłam sobie dlaczego tu jestem, szukam Hani która może w każdej chwili znaleźć się w podobnej sytuacji. Ja już mam życie z górki, ale ona dopiero wchodzi w dorosłe życie, nie może przeżyć tego co ja, bo to ją zniszczy. Mimo wszystko muszę walczyć dalej.

Zabieram broń i ruszam dalej w poszukiwaniu najbliższej osady. W międzyczasie zrobiło się jasno. Ledwo idę, robię małe kroczki, idę bardzo wolno, a i tak ból jest coraz większy.

Po jakiejś godzinie marszu wreszcie widzę w oddali jakieś domy. Przyspieszam z nadzieją, że spotkam tam jakieś kobiety które będą mogły i chciały mi pomóc. Czuję się strasznie brudna, brudna tym co się stało, tym co zrobiłam. Uświadamiam sobie, że przed chwilą zabiłam trzech mężczyzn, fakt zrobili mi straszne rzeczy, ale jednak to morderstwo.

Przyszła mi teraz jeszcze jedna myśl, co zrobi mój mąż jak się dowie, czy mi wybaczy, czy zrozumie to co się stało, czy będzie mnie za to winił? Przecież jego reakcja może być skrajna, od zrozumienia do kompletnego braku akceptacji. Ja wiem, że nie ma tu mojej winy, przecież nie ubierałam się jakoś wyzywająco, znam mniej więcej zasady i reguły panujące w świecie arabskim.

Wiem jak traktują swoje kobiety, wiem jak obce, ich zdaniem niewierne, czyli te które nie czczą ich boga…przecież oni interpretują wiarę jak chcą i dostosowują do swoich potrzeb.

Docieram do pierwszego budynku, na szczęście jest w nim kobieta. Widzi mnie i zaprasza do środka, jest przerażona moim widokiem. Mimo wszystko pomaga mi, udaje nam się porozumieć na migi, zna również kilka słów po angielsku, proponuje kąpiel. Potem podaje czystą sukienkę i prosi żebym szybko ubrała i wyszła zanim wróci jej mąż. Na drogę daje jedzenie i picie oraz ciepłą chustę tak wiem, że noce są strasznie zimne.

Kobieta która mi pomogła, powiedziała o obozie który jest ok. pięciu kilometrów stąd. Odradza mi kierowanie się w ich kierunku – podejrzewa, że moi oprawcy również byli stamtąd. Powiedziała jeszcze, że od czasu do czasu zaopatruje ich w żywność, ostatnio była tam dzień wcześniej i wtedy nie zauważyła żadnej białej kobiety.

Niestety nie mogłam pokazać jej zdjęcia ponieważ mój przewodnik ukradł mi wszystkie rzeczy myśląc, że i tak wcześniej czy później mnie zabiją. Mam nadzieję dopaść tego drania również, a na samym końcu policzyć się z Józkiem. Jestem tak blisko, musze sprawdzić czy w tym obozie nie ma mojej córki, nie zrezygnuję. Teraz naprawdę już nie mam czego stracić, poświęcę nawet moje życie jeżeli bezie taka potrzeba!

Robi się szaro i coraz zimniej jak zawsze po zachodzie słońca, Docieram do obozu, schowana za pobliskie zarośla obserwuję z oddali co tam się dzieję, może uda mi się wypatrzyć Hanię, może jest tam również mój przewodnik i Józek biorący swoja dolę za mnie. Zostanę to na noc. Na szczęście kobieta która mi pomogła dała mi również ciepłe rzeczy, teraz dzięki nim przetrwam tą zimną noc.

cdn…

Dodaj komentarz