Dzień 2

„ZAGINIONA – DZIEŃ PO DNIU…”

2

Żeby chociaż trochę podziękować za nocleg i pomoc już o szóstej trzydzieści było gotowe śniadanie dla wszystkich…widziałam zdziwienie jak przyszli ale również zadowolenie, dzieci rzuciły, że może zostanę dłużej…ale Ania tylko spojrzała i już wiedziały, że powiedziały coś niestosownego, przecież im dłużej zostanę w Gdańsku tym dłużej nie odnajdę Hani i będzie większe zagrożenie dla niej. Po śniadaniu spakowałam rzeczy, pożegnaliśmy się i z dobrym słowem pojechałam do Jelitkowa.

Dostałam piękny, duży pokój, większy niż się umawialiśmy, z balkonem i widokiem na pobliski las, za nim już tylko woda, ponoć z najwyższego poziomu domu widać nawet morze, jednak obecnie jest on zajęty. Właśnie u góry mieszka rodzina z Ukrainy, bardzo mili ludzie, jak powiedziała starsza Pani, kulturalni – do końca roku wynajmują, bo mąż ma pozwolenie na pracę, tylko do 31 grudnia potem jeszcze nie wiedzą, co dalej. Mój pokój ma około 20 metrów kwadratowych i ten balkon, super, może kiedyś z mężem i Hanią przyjedziemy odpocząć, pospacerować nad morzem, wpaść na świeżą rybkę do Sopotu najlepiej do restauracji Rybnej na plaży, w której właściciel sam łowi ryby, są pyszne i w miarę tanie – Hania opowiadała, że była tam kiedyś z koleżankami ze studiów.

Już się rozpakowałam, teraz do dzieła, jadę na policję może już coś wiedzą, ale zapomnieli zadzwonić, przyjadę, zobaczą, że jestem i wezmą się do roboty.

– Dzień dobry Panie poruczniku, czy już coś wiadomo o mojej córce, ktoś coś widział, może udało się ustalić, gdzie była ostatnio?

– Niestety, jeszcze nic, czekam na informację od patrolu, który był w akademiku, jeżeli coś pokaże monitoring będziemy mieli jakiś trop, w sobotę już jej nikt nie widział, sprawdziliśmy nie ma jej na nagraniach, czekam na analizę z piątku.

– Kiedy będzie wiadomo, może pomogę w rozpoznawaniu z nagrania, poznam ruchy córki, nawet bez wyraźnej twarzy, przecież ważna jest każda chwila… Bardzo proszę Panie poruczniku, proszę zrozumieć i tak nie mogę myśleć o czym innym.

– To może proszę porozmawiać z jej znajomymi, ale tak twarzą w twarz, nie przez telefon, ludzie na żywo więcej mówią, może matce będą chcieli bardziej pomóc.

– Bardzo dziękuję, już jadę, jak czegoś się dowiem dam znać – mogę do Pana dzwonić na komórkę?

– Oczywiście, powodzenia i czekam na dobre wieści!

Wyskoczyłam z komisariatu jak z procy, pełna nadziei i werwy do działania. Dojeżdżam do akademika, szybko wbiegam do budynku, portier już mnie zna, słyszał o zaginięciu Hani, więc się nie czepia, nawet pomaga mi w wytypowaniu znajomych, z którymi Hania najczęściej wychodziła i tych z zewnątrz, którzy przychodzili, a których zna. Zapytałam o nowego chłopaka, czy go zna albo chociaż widział.

– Droga pani, znam jedynie jej byłego – wiem, że byłego ponieważ nie chciała, żebym go wpuszczał. Po zerwaniu jakiś czas przychodził i próbował się kontaktować. Ostatnio to z miesiąc temu, dzwonił przez nasz wewnętrzny telefon, ale córka nie chciała z nim rozmawiać. Był taki normalny, grzeczny i chyba mu zależało, szczegółów nie znam, nie słyszałem żeby się kłócili. Może on będzie chciał pomóc – mam nawet jego numer na komórkę, zostawiał dla Hani kilka razy, bo zmienił numer i miał nadzieję, że oddzwoni…

– Bardzo panu dziękuję, już do niego dzwonię!

– Dzień dobry panie Jacku, jestem matką Hanki, kiedyś się poznaliśmy, mam pana numer od portiera. Czy słyszał pan o mojej córce, że wszyscy jej szukają? Nie mamy żadnych informacji – może pan coś wie, może dzwoniła – każda informacja jest na wagę złota, proszę niech pan coś sobie przypomni.

– Dzień dobry, tak słyszałem o tym, niestety nic nie wiem, jednak chciałbym bardzo pomóc, a przy okazji odzyskać Hanię, dalej ją bardzo kocham chociaż zrobiłem wielki błąd i spotykałem się z dawną moją koleżanką z liceum. Hania dowiedziała się od koleżanki, która nas widziała i nie dała sobie wytłumaczyć, że to tylko koleżanka, że fajnie się nam rozmawia i nic więcej… Przepraszam nie powinienem się tyle razy z nią spotykać, a jak już, to Hania powinna się o tym dowiedzieć ode mnie, a nie od koleżanek.

– Jacku, miałam do ciebie mówić po imieniu, masz rację powinna wiedzieć od ciebie. Teraz najważniejsze jest jej odnalezienie, będzie czas na przeprosiny i tłumaczenie, jeżeli coś sobie przypomnisz, tu masz numer mojej komórki, dzwoń o każdej porze – a jeszcze zapomniałam zapytać, słyszałeś może o jej nowym znajomym, bo nikt nic o nim nie wie, a z kimś się spotykała?

– Wiem, że się spotykała, ale ponoć to nic poważnego, kiedyś powiedziała mi przez telefon i to była nasza ostatnia rozmowa, nic więcej.

Inni też w niczym mi nie pomogli, jak igła w stogu siana, nikt nic nie wie, nikt niczego nie widział. Właśnie ten monitoring… muszę wrócić do portiera może pozwoli mi zobaczyć te nagrania. Tak już nawet przygotował, policja niczego nie zauważyła, ale może mi się uda.

Oglądam już kilka godzin i nic, tylko widzę jej koleżanki, chyba wychodzą na jakąś imprezę, Hani nie ma z nimi, wcześniej mówiły, że nie poszła, miała inne plany i została w pokoju, Dopiero po 22:30 ktoś wychodzi, sam, ale jest już ciemno i nie można rozpoznać twarzy, po ruchach widzę, że to na sto procent Hania, krzyczę z radości, aż portier się przestraszył. To ona, to moja Hania, a mówiłam, że mi się uda, szybko muszę przekazać informację porucznikowi, niech podejmą działania, już wiemy, że wyszła z akademika o 22:30 w piątek jest wreszcie jakiś ślad, teraz pójdzie, jak po maśle. Zadzwonię do męża, żeby go trochę uspokoić. Rano mam przyjechać na komisariat.

Wróciłam do Jelitkowa już po 23-ciej, przeprosiłam gospodynię i poszłam do siebie, szybka kąpiel, gorąca herbatka i spać, pomyślałam, jednak nic z tego. Po powrocie z łazienki pani Wiktoria, tak ma na imię gospodyni, już czekała z gorącą herbatą z miodem i malinami : „Tak dla zdrowotności… i proszę mi powiedzieć, czy udało się Pani czegoś dowiedzieć?” Opowiedziałam, co się wydarzyło przez dzisiejszy dzień, a gospodyni widząc, że już mi się zamykają oczy ze zmęczenia pożegnała się i powiedziała, że jutro czekają na instrukcje, jak mogą pomóc w poszukiwaniach…

Dziękuję pani Wiktorio, całej pani rodzinie, na pewno skorzystam z oferty pomocy, jak tylko to będzie konieczne. Dobranoc i jeszcze raz dziękuję.

cdn…